Przepis na francuską sylwetkę

271
Rate this post

Myśląc „francuska kobieta” przed oczami zawsze pojawia mi się obraz szczupłej, drobnej osoby z widocznym wcięciem w talii. Zastanawiałam się, czy to tylko wmówiony ludziom stereotyp, czy rzeczywiście Francuzki opracowały patent na talię osy. Przecież ich kuchnia nie jest wcale mniej kaloryczna od np. greckiej, czy hiszpańskiej..

Ostatnio natknęłam się na dość ciekawy artykuł, który wyjaśnia dlaczego Francja ma najniższy wskaźnik otyłości w Europie. Myślę, że warto zapoznać się z francuskimi metodami na szczupłą sylwetkę:

– Przede wszystkim – śniadanie:

Największą ilość kalorii Francuzki dostarczają w pierwszej połowie dnia, by uniknąć ich kumulacji wieczorem i odkładaniu się w związku z tym tłuszczyku.

– Posiłki jedzą zawsze o ustalonych porach, a dania układają na małych talerzach, by optycznie wydawały się większe.

– Podczas jedzenia przeżuwają każdy kęs bardzo dokładnie i powoli. Im wolniej się je, tym szybciej czuje się nasycenie.

Długie przeżuwanie to również bardzo dobry patent dla tych, którzy cierpią z powodu wzdęć. Niełykanie kęsów i brak pośpiechu podczas jedzenia chroni bowiem przed nieprzyjemnymi dolegliwościami brzuszka.

– Od stołu Francuzki wstają z lekkim niedosytem, gdyż dopiero po 15 minutach do mózgu dochodzi sygnał o nasyceniu.

Wielu z nas je aż do całkowitej likwidacji głodu. Po kilku minutach jednak nagle zaczynamy czuć przejedzenie i z ciężkimi brzuchami toczymy się po domu lub zasypiamy z obżarstwa, lecząc tym złe samopoczucie Może więc warto wziąć przykład i nie tylko długo przeżuwać, ale też i nie jeść aż do pierwszego poczucia przepełnienia brzucha. Jest to dobra rada zwłaszcza przed wielkimi ucztami i świętamiJ

– Francuzki śpią minimum 7 godzin na dobę, gdyż niewyspanie powoduje gorszy humor, zajadanie stresów słodyczami, nerwowe pogryzanie, objadanie się.

– Kiedy zaczynają czuć lekki głód, to sięgają po suszone owoce, które często noszą w torebkach. Jest to sposób na to, by nie dopuścić do wilczego głodu, który powoduje nagłe rzucanie się na jedzenie i pochłanianie gigantycznych porcji.

– Co jedzą najczęściej? Ryby (cenne tłuszcze omega, wapń, fosfor), owoce morza (źródło cynku), jogurt naturalny, oliwę z pierwszego tłoczenia.

Francuzki nie rezygnują z pieczywa, ale wybierają te najlepsze jakościowo i jadają je w małych ilościach. Podobną zasadę stosują co do serów (zwłaszcza kalorycznych, ich ulubionych camembert, czy brie). Zjadają je na końcu posiłku, gdy są już nasycone i nie mogą zjeść go dużo.

– Francuzki stosują raz w tygodniu kuracje oczyszczające. Jedne preferują dzień o samych owocach, inne w ciągu dnia piją tylko warzywne soki.

– W kuchni francuskiej królują warzywa, więc francuski bardzo często przygotowują z nich sałatki. Ograniczają sól do niemal minimum (zatrzymuje wodę w organizmie), a skupiają się na przyprawach.

Piją również dużo wody mineralnej niegazowanej. Stosują zasadę wypijania szklanki przed każdym posiłkiem, co zmniejsza apetyt.

Spodobały Wam się francuskie dietetyczne sztuczki? Niektóre wydają się być oczywiste, jednak nie każdy z taką oczywistością je stosuje:)

Podsumowując – regularne posiłki, długie i dokładne przeżuwanie, odchodzenie od stołu z lekkim niedosytem, woda mineralna, raz w tygodniu owocowo-warzywne oczyszczanie.

Ciekawa jestem co ze słodyczami? Zapewne stosują podobną zasadę jak z pieczywem i serami – nie rezygnują, ale jedzą symboliczne, małe porcje. Hm.. jest w tym jakaś metoda. Może więc warto wprowadzić kilka z tych zasad do naszej polskiej kuchni?