Jedni uważają, że są zbędne i w ogóle się nimi nie zajmują. Inni skrupulatnie przygotowują ich długą listę. Jeszcze inni zapominają o nich już pod koniec stycznia (a czasem jeszcze wcześniej)…
Noworoczne postanowienia – bo o nich mowa – zaprzątają uwagę wielu z nas na początku nowego roku. O ile koniec roku jest czasem bilansów, podsumowań, rozliczeń z tym, co nam się udało, a co nie, o tyle wraz z nadejściem nowego, otwiera się przed nami niejako nowa szansa – na zmiany, na realizację planów, pomysłów, nowych przedsięwzięć. Postanowienia i obietnice, jakie składamy sami sobie u progu nowego roku, nie gwarantują oczywiście im wszystkim powodzenia, warto jednak je zrobić, by nakreślić jakiś zasadniczy plan na te nowo otrzymane 365 lub, jak w tym roku, 366 dni.
Jaki jest przepis na dobre postanowienia noworoczne?
Dobre, czyli takie, które przyniosą nam wymierne korzyści i których – przede wszystkim – uda się nam dotrzymać.
Po pierwsze: obietnic nie może być za dużo. Zbyt długa lista wygląda dość przygnębiająco. Gdzieś z tyłu głowy może pojawić się niepokojące pytanie: “Muszę zmienić AŻ tyle?” Ogrom pracy zazwyczaj przeraża. Dlatego warto dobrze przemyśleć temat i ograniczyć się do spraw najważniejszych. Poza tym w gąszczu postanowień łatwo zatracić hierarchię ważności, a stąd już tylko krok do utarty motywacji.
Po drugie: postanowień nie może być za mało. Uwaga: wbrew pozorom punkty te wcale się nie wykluczają! Powinniśmy mądrze i troskliwie obchodzić się z własna psychiką: umiarkowana liczba postanowień noworocznych gwarantuje nam, że nawet jeśli nie uda się dotrzymać jednego z postanowień, uda się spełnić inne. W ten sposób zwiększamy swoje szanse na sukces
Po trzecie: postanowienia powinny być realne i najlepiej – w jakiś sposób mierzalne. Rozsądne i bezpieczne jest “mniejsze” postanowienie (np. schudnę 5 kg), zamiast wielkiego (np. schudnę 25 kg). Jeśli uda się zrealizować postanowienie w mniejszym wymiarze, istnieje prawdopodobieństwo, że, tzw. siłą rozpędu, osiągniemy także większy cel (choć początkowo wcale go nie zakładaliśmy). Jakież to będzie miłe zaskoczenie!
Po czwarte: kluczem do sukcesu w przypadku noworocznych postanowień jest gradacja ważności. Swoje postanowienia warto spisać na liście od najważniejszego od najmniej ważnego (lub odwrotnie) – to ułatwi nakreślenie szczegółowego planu działań i pomoże w ich realizacji.
Jeśli już macie swoje postanowienia na Nowy Rok, to trzymam kciuki za ich realizację. A jeśli jeszcze nie macie – skromnie proponuję skorzystanie z poniższego zestawu – może znajdziecie coś dla siebie?
W Nowym Roku 2012…
1. robię badania profilaktyczne
2. jem więcej owoców i warzyw
3. chipsy i słodycze zamieniam na zdrowe przekąski
4. uczę się gotować
5. rzucam palenie
6. więcej się uśmiecham
7. raz w tygodniu organizuję sobie małą przyjemność (np. relaksującą kąpiel, wyjście do kina, słodkie nicnierobiebnie itp.)
8. więcej się ruszam (biegam, spaceruję, chodzę na fitness lub ćwiczę w domu np. na twisterze lub z hula hop)
Zachęcam Was do dzielenia się w komentarzach swoimi propozycjami na noworoczne postanowienia. A w 2012 roku życzę Wam mniej problemów, więcej radości, inspirujących wydarzeń, optymizmu i energii na co dzień. Oby nie brakowało Wam czasu i dobrego humoru.