Świąteczne pokusy

179
Rate this post

Wielkimi krokami zbliżają się Święta. Czujecie już zapach makowców, keksów, ryb i grzybów?
Ech, wszystkich w perspektywie czeka ‘posiadówka’ przy suto zastawionym stole. I jak tu ćwiczyć silną wolę, gdy pod nosem stoją pierogi z grzybami, ciasteczka, a w trakcie rodzinnych rozmów człowiek i tak je, mimo że głodu nie czuje. Kolorowe gazety dla pań cyklicznie przed każdymi świętami stosują rady „jak przetrwać święta”. Poczytać zawsze można, gorzej z ich zastosowaniem:)

W tym roku radzę samodzielne opracowanie sobie takich porad, na miarę własnych możliwości. Lepiej stawiać sobie cele realne do zrealizowania i realizując je czuć satysfakcję, niż tworzyć wygórowane cele, które całkowicie zniechęcą nas do czegokolwiek i zakończą się typowym świątecznym obżarstwem.

Po pierwsze – koniec z przedświątecznym głodowaniem. Już ja znam takie wyposzczone osobistości, które wraz z zastawieniem stołu, rzucają się wygłodniałe na wszystko co popadnie. A potem wyrzuty sumienia wkraczają do akcji. Najlepszym rozwiązaniem jest przed Świętami dawkowanie małych porcji jedzenia, co 3-4 godziny. Nie będziemy odczuwać głodu, a wieczorem nie pochłoniemy od razu kilka porcji barszczu z uszkami i pół talerza ciastek. Poza tym podczas Świąt najlepiej zrezygnować z dokładek. Jeśli już odczuwamy potrzebę skosztowania wszystkiego, niech to będzie jednorazowa symboliczna porcja.

Mówmy „nie” namawiającym nas do dokładek babciom i ciociom!

Przede wszystkim polubmy mineralną wodę niegazowaną i pijmy ją przed każdym posiłkiem. Nie dość, że wywoła poczucie sytości, dzięki czemu zjemy mniej, to na dodatek świetnie oczyszcza organizm.

Mówmy „nie” sztucznym, barwionym napojom gazowanym!

A rybki – karpie, śledziki? Prawdę mówiąc ryby same w sobie nie są kaloryczne, o ile przyrządzimy je w odpowiedni sposób. Ryby zawierają dużo fosforu, wapnia, żelaza, są źródłem wielonasyconych kwasów tłuszczowych, dlatego warto je spożywać nie tylko w okresie świątecznym. Pamiętajmy tylko, by nie czynić z nich bomb kalorycznych obtaczając śledzie górą majonezu, czy smażąc karpia w grubej panierce i głębokim oleju. Lepiej piec, gotować, dusić, obłożyć cebulką. Wtedy mamy świadomość, że jemy naprawdę rybę, a nie tłuszcz z dodatkiem ryby.

Ograniczajmy do minimum smażeniny i majonez!

A ciasteczka? Kuszą swym wyglądem, zapachem.. ach.. I tu się wkrada rola silnej woli. Jeśli mamy nieposkromioną chęć wypróbowania wszystkich wypieków mamy, babci, cioci, to dzielmy się porcją z innymi i nie sięgajmy po to samo ciastko drugi raz. Nie usprawiedliwiajmy się, że orzechowiec posiada lecytynę wspomagającą pamięć, że czekolada poprawia nastrój, a mak to źródło fosforu i magnezu. Już lepiej zamiast ciasteczka zjeść kilka suszonych moreli, fig, gruszek, czy daktyli.

Ograniczajmy do minimum ilość spożywanych ciast!

W tym roku stawiam na barszcz, kapustę i duszoną rybę, a z napojów na wodę mineralną i zieloną herbatę. Ze słodyczami będzie ciężko, ale po słodkim szaleństwie proponuję świąteczny spacerek i serię brzuszków.

I pamiętajmy! Sylwester tuż, tuż.. Niech to będzie motywacją przy świątecznym stole.

W imieniu swoim i całego Mini Marketu Odchudzania życzę Wesołych Świąt bez bólu brzuszka i niepotrzebnych wyrzutów sumienia!:)